Czy zdarzyło się Wam kupić słoik miodu od lokalnego pszczelarza, a na powierzchni odkryć warstewkę pianki? Skąd się tam ona wzięła, jak wpływa na jakość miodu, czy jest powód do zmartwień? Dziś odpowiadamy na te pytania.
Skąd się wzięła?
Miód pozyskiwany metodą rzemieślniczą, w przeciwieństwie do miodu sprzedawanego w supermarketach, nie podlega obróbce. Odwirowany z plastrów miód jest cedzony na początku przez grube, a następnie przez drobne sita. To właśnie na tym etapie tworzy się pianka na powierzchni miodu. W jej skład wchodzą drobne pęcherzyki powietrza, które utrzymują się długo dzięki czemuś, czego w „przemysłowym” miodzie nie znajdziemy.
Chodzi o drobinki wosku pszczelego, pyłku kwiatowego a nawet propolisu. Te „zanieczyszczenia” dostają się do miodu w trakcie jego pozyskiwania, jednak tylko tam, gdzie produkuje się miód na masową skalę jest to element niepożądany. W masowej produkcji cały asortyment musi być jednolity, więc aby to osiągnąć, stosuje się super gęste filtry, które pozbawiają go wszelkich mikro drobinek. Można powiedzieć, że zubaża się skład miodu.
Jak wpływa na miód?
Co mamy na myśli pisząc, że skład przefiltrowanego miodu jest uboższy od cedzonego? Jeśli pozbawiamy miód drobinek pyłku, wosku i propolisu, to jednocześnie usuwamy jedne z najcenniejszych produktów pszczelich. Miód bez nich traci na wartościach odżywczych i oczywiście na smaku i aromacie.
Propolis ma wyjątkowo silny aromat, oraz właściwości wiruso i bakteriobójcze. Pyłek to swoisty koktajl aminokwasów i mikroelemenetów, również o przyjemnym zapachu. Wosk pszczeli, chociaż bez wartości odżywczych to jednak element niosący ze sobą charakterystyczny „zapach ula”.
Cała ta mieszanka, choć w niewielkiej ilości, pozostaje w miodzie, który był cedzony, ale nie dokładnie filtrowany. Stąd wyjątkowe wrażenia smakowe, których doświadczają ci, którzy próbują miodu od pszczelarzy-rzemieślników. Ich niefiltrowany miód pachnie i smakuje dużo intensywniej niż miód od masowych dostawców w sklepach spożywczych.
Powód do zmarwień?
Pianka na powierzchni miodu to obecnie rzadki widok. Także dla klientów kupujący miód od lokalnych pszczelarzy. Nieczęsto widzą oni warstewkę pianki na miodzie, gdyż pszczelarze również starają się nie nalewać jej do słoików. Jednak aby się jej pozbyć robią to w prosty i jednocześnie czasochłonny sposób. Pozostawiają oni odwirowany miód w specjalnych dużych pojemnikach (odstojnikach) na kilka dni. W tym czasie pęcherzyki powietrza i drobinki wosku, pyłku i propolisu powoli wypływają na powierzchnię zbiornika. Wtedy zbiera się pianę, a miód nalewa do słoików.
Co się dzieje z pianą? W małych pasiekach może ona trafić np. do produkcji miodu pitnego…lub po prostu zostać zjedzona, gdyż jest to najsmaczniejszy „produkt uboczny” powstający w trakcie pozyskiwania miodu. Kto raz miał okazję spróbować takiej pianki, nie zapomni nigdy jej smaku.
Jeśli jednak trafi się Wam słoik z miodową pianką może to oznaczać, że pszczelarz śpieszył się w sezonie, aby zdążyć z wirowaniem miodu i nalewaniem go do słoików. Skrócił czas przetrzymywania miodu w odstojniku i nie cała pianka wraz z aromatycznymi drobinkami została z niego usunięta. Jeśli pszczelarz chciał dostarczyć nowy miód czekającym z niecierpliwością klientom, mogło się tak zdarzyć. Jednak nie należy się obawiać. Warto spytać o to lokalnego pszczelarza, a następnie śmiało zanurzyć łyżeczkę w piance, zamknąć oczy i rozsmakować się w wyjatkowym miodowym aromacie.